piątek, 11 stycznia 2013

Harry ;)

Hej, niestety 3 część imagina z Liamem się już nie pojawi, gdyż nie mogę nic dalej wymyślić... Chciałam też przeprosić, że tak rzadko dodaję imaginy, ale teraz przed zakończeniem semestru mam masę nauki ;( dziś imagin z Harrym, mam nadzieję że się spodoba i zostawicie po sobie komentarz ! <3

Jeśli masz jakieś pytania, lub chcesz być informowany/informowana o nowych imaginach, napisz na mojego TWITTERA : [KLIK]

***


T: Harry, nie możesz mnie zostawić! - krzyknęłaś rozpaczliwie w stronę chłopaka.
H: Zrozum... byłem z Tobą tylko dla zakładu. Nie kocham Cię, i nigdy nie kochałem - Loczek spojrzał na ciebie i odrzucił twoją dłoń, którą trzymałaś na jego ramieniu.
T: Jesteś dupkiem rozumiesz?... Przeklęty, niedojrzały bachor. Kochałam Cię Hazza, a ty mnie wykorzystałeś... bawiłeś... bawiłeś się mną - rozpłakałaś się.
W tym momencie poczułaś, jak twoje serce rozpada się na miliony kawałków. Straciłaś sens życia. Wzięłaś głęboki wdech, podeszłaś do Harrego i powiedziałaś drżącym głosem:
T: Wiesz... to za mnie i za moje złamane serce - spojrzałaś po raz ostatni w jego zielone tęczówki, po czym dałaś mu z całej siły w twarz. Chłopak chwycił cię za rękę i uśmiechnął się podle.
T: Puszczaj - warknęłaś i wyrwałaś się mu - nienawidzę cię - szepnęłaś w jego stronę i wybiegłaś z domu, zatrzaskując za sobą drzwi z całej siły.
Błądziłaś po uliczkach Londynu. Prosiłaś Boga, żeby zakończył twoje cierpienie. Wiedziałaś, że bez Harrego już nic nie ma sensu. Byłaś w pobliżu domu reszty chłopaków. Postanowiłaś udać się do nich. Wiedziałaś, że oni są wobec ciebie szczerzy i kochają cię jak siostrę. Stałaś już przed ich drzwiami, przetarłaś załzawione i czerwone oczy po czym zadzwoniłaś na dzwonek. Otworzył Ci Zayn.
Z: [T.I] jak dobrze Cię widzieć - mocno cię przytulił - Czy mi się wydaje, czy Ty płakałaś? - spojrzał na twoje oczy i wprowadził Cię do salonu, gdzie znajdowała się reszta chłopaków (z wyjątkiem Harrego oczywiście). Wszyscy w jednym momencie spojrzeli na Ciebie.
Liam: O boże, [T.I] co się stało? - zerwał się na równe nogi, po czym podbiegł do Ciebie i szczelnie otulił cię swoimi silnymi ramionami. Po nim wszyscy zrobili to samo. Mimowolnie się uśmiechnęłaś. Gdy w końcu dali Ci dojść do głosu , zapytałaś :
T: Chłopaki, mogłabym u was przenocować parę dni? Obiecuję, że niedługo znajdę sobie coś dla siebie... - uśmiechnęłaś się smutno.
Liam: Jasne, możesz zostać u nas ile tylko zechcesz. Ale co się stało? - spojrzał na Ciebie opiekuńczym wzrokiem.
T: Chodzi o Hazze. Zerwał... Zerwał ze mną... Wykorzystał mnie... dla... dla jakiegoś głupiego zakładu... - ponownie zaczęłaś płakać. Upadłaś na podłogę i pochłonęła Cię ciemność.

Obudziłaś się, jak podejrzewałaś, w swoim pokoju, który miałaś zajmować podczas pobytu u chłopaków. Miałaś nadzieję, że zerwanie z Hazzą okaże się tylko złym snem. Ale niestety to była prawda. Na samą myśl o tym ponownie wybuchnęłaś płaczem. Gdy tak płakałaś, usłyszałaś ciche pukanie do drzwi.
T: Otwarte - wychrypiałaś i otarłaś oczy.
Z: Jak się czujesz? - popatrzył na Ciebie z troską, po czym wszedł do pokoju.
T: Nie chce mi się żyć - odparłaś sucho i opadłaś bezsilna na poduszki, czując, że za chwilę znów się rozpłaczesz.
Z: Chciałabyś pogadać, czy wystarczy, żebym był przy Tobie? - pogłaskał cię dłonią po policzku.
T: Przytul mnie, jeśli możesz.
Chłopak wgramolił się pod twoją kołdrę. Jednym zdecydowanym ruchem przyciągnął Cię do siebie tak, abyś swobodnie mogła wtulić się w jego tors. Poczułaś, że mocno oplata Cię swoimi silnymi ramionami. Uśmiechnęłaś się, poczułaś się nieco lepiej, jednak Zayn nigdy nie zastąpi Ci Harrego.
T: Zayn? Co się stało... no wiesz... gdy wczoraj opowiedziałam wam o loczku? Pamiętam tylko, że powiedziałam wam co się stało, a potem film mi się urwał - zrobiłaś kwaśną minę i popatrzyłaś na swojego przyjaciela.
Z: No tak... zemdlałaś. Doszliśmy z Liamem do wniosku, że to zapewne przez szok, który zagwarantował Ci Lokers - poczułaś, że gdy Zayn to wypowiedział, odruchowo zacisnął dłonie w pięści - po za tym... byłaś strasznie zmarznięta i zmęczona.
T: Oh, no tak... Długo ee... "spacerowałam" - zaakcentowałaś ostatnie słowo.
Z: Taak, jasne - zaśmiał się. Wstał, pocałował cię przelotnie w czoło i oznajmił, że przyniesie Ci coś do jedzenia. Podziękowałaś mu i okryłaś się szczelnie kołdrą.

Dni leciały w błyskawicznym tempie. Minął tydzień, odkąd zamieszkałaś u chłopaków. Czułaś się już trochę lepiej, ale jednak nadal nie mogłaś pogodzić się z tym, co się niedawno wydarzyło. Chłopcy próbowali z Tobą rozmawiać, pocieszali cię, ale jak widać... bez skutku. Nie byłaś tą samą dziewczyną co kiedyś. Teraz czułaś się jakbyś była wrakiem dawnej siebie. Twój stan znacznie się pogorszył, gdy do chłopaków zawitał Harry.
Byłaś wtedy jeszcze u siebie w pokoju. Ubierałaś się, gdy usłyszałaś podniesione głosy dochodzące z salonu. Rozpoznałaś że to był Zayn, Liam i ku twojemu nieszczęściu... Harry.

H: Gdzie jest [T.I]? Muszę się z nią zobaczyć! - krzyknął chłopak
Z: Ona nie chcę Cię widzieć idioto. Zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo ją zraniłeś? - wrzeszczał na niego Zayn, trzymając go za ramiona i nie pozwalając mu przejść ani kroku dalej.
Liam: Harry! - chwycił go za ramię - zrozum... Ona Cię naprawdę kocha, a ty zrobiłeś jej takie świństo... [T.I] prawie w ogóle nie wychodzi ze swojego pokoju. Mało z nami rozmawia... a co najgorsze, prawie nic nie je ani nie pije. Załamała się... przez Ciebie - dodał dobitnie Liam w stronę Loczka.
H: Ale wy nic nie rozumiecie... Gdy ją straciłem, zrozumiałem, że naprawdę się w niej zakochałem - opadł na kanapę, chowając twarz w dłonie - Muszę jej to powiedzieć. Muszę ją przeprosić... - jego głos zadrżał - Nie mogę jej stracić... - załamał się.
Liam: Harry! To nienajlepszy pomysł. Myślę, że one jeszcze nie jest gotowa na rozmowę z Tobą...

Słysząc słowa, jakie wypowiedział Harry, poczułaś, że twoje oczy robią się szklane a w brzuchu zaczynają pojawiać się motylki. Fakt, może byłaś dalej zła na Harrego za to co Ci zrobił, ale w głębi serca czułaś, że to ten jedyny. Nie chciałaś go stracić. "Teraz, albo nigdy" pomyślałaś i pobiegłaś do pomieszczenia gdzie znajdowali się chłopcy. Niestety... gdy byłaś u szczytu schodów poślizgnęłaś się na jednym z czasopism i runęłaś w dół po schodach. Pech chciał, że przy swoim upadku zahaczyłaś ręką o szklany wazon, który robił się pod twoim ciałem, raniąc go mocno. Czułaś, jakby twoje ciało przeszywało tysiące ostrzy. Ból był nie do opisania. Straciłaś przytomność, mocno krwawiąc.

*Oczami Harrego*
Usłyszeliśmy z chłopakami odgłos rozbijającego się szkła. Odwróciliśmy głowy i zobaczyliśmy, jak [T.I] spada po schodach, raniąc się przy tym na rozbitym szkle. Nim się spostrzegliśmy, leżała na dole cała we krwi. Przeraziłem się, jak cała reszta. Liam dzwonił już po karetkę, a ja rzuciłem się w stronę dziewczyny.
T: [T.I] słyszysz mnie? Coś ty narobiła? Dlaczego właśnie TY? - zacząłem płakać nad jej ciałem jak małe dziecko - Kocham Cię, słyszysz? Przepraszam za wszystko... Proszę, nie zostawiaj mnie - przytuliłem jej ciało do siebie.
[T.I] - Kocham Cię Harry, najmocniej na świecie - powiedziała do mnie ostatkami sił, po czym spojrzała mi w oczy i lekko uniosła kąciki ust ku górze.
T: Proszę, nie zostawiaj mnie, musisz walczyć - wrzasnąłem - Nie zasypiaj, wytrzymaj. Wszytko będzie dobrze - trzymałem jej ciało w ramionach, czując jak dziewczyna robi się coraz słabsza.
[T.I] - To koniec Harry, ja umieram - przyłożyła mi swoją bladą dłoń do miejsca, w którym znajduje się moje serce - zawsze będę przy Tobie. Zawsze, pamiętaj o tym... - wychrypiała, po czym zamknęła swoje oczy, tym razem już na zawsze.
W tym samym momencie do pokoju wpadli sanitariusze. W sumie, sam nie wiem co się potem działo. Czułem, jak Louis odciąga mnie od ciała [T.I] i mocno mnie przytula. Słyszałem także, jak sanitariusze próbowali reanimować [T.I]... bez skutku. Stwierdzili zgon, okryli jej ciało czarnym workiem wynosząc je z domu. Opadłem bezsilny na podłogę, zacząłem krztusić się swoimi słonymi łzami. Nie mogłem się pogodzić, że więcej nie zobaczę iskierek w oczach [T.I]... że nigdy już nie poczuję ciepła bijącego od niej na sto metrów. Nigdy, ponieważ ona odeszła... Gdy zamknęła swoje oczy, poczułem, jakby zabrała ze sobą połowę mojej duszy, połowę mojego serca.

Dziś mija dokładnie pół roku od śmierci [T.I]. Postanowiłem udać się na cmentarz. Co prawda codziennie tam bywam, lecz dziś jest wyjątkowa data. Wziąłem ze sobą bukiet białych róż, gdyż [T.I] je uwielbiała. Wziąłem także gitarę, aby zaprezentować jej piosenkę, którą sam skomponowałem specjalnie dla niej. Opisywała jak strasznie brak mi [T.I], jak bardzo za nią tęsknię. Wsiadłem do samochodu i byłem już w drodze na cmentarz. Dojechałem po 15 minutach. Po chwili byłem już we właściwym miejscu. Odmówiłem modlitwę, po czym położyłem kwiaty na jej grobie. Usiadłem na ziemi i zacząłem grać. Poczułem lekki powiew wiatru, co mnie trochę zdziwiło, ponieważ dziś niebo było bezchmurne i mocno świeciło słońce. Usłyszałem za sobą głos, tak dobrze mi znany. Zerwałem się na równe nogi. Obróciłem się za siebie, i zobaczyłem [T.I]
T: Boże, jest ze mną coraz gorzej... mam omamy - szepnąłem sam do siebie.
[T.I] - Nie, nie zwariowałeś Harry, jestem tu. Jestem przy Tobie. Co prawda tylko ty mnie widzisz i  słyszysz. Chciałam Ci powiedzieć, żebyś się nie poddawał i nie załamywał z powodu mojej śmierci. Jesteś silny i poradzisz sobie beze mnie. Znajdziesz cudowną dziewczynę. Będziesz szczęśliwy. Obiecuję Ci to - położyła mi dłoń na ramieniu, ja poczułem tylko chłód w tym miejscu. - Teraz skup się przede wszystkim na muzyce, i ciesz się życiem. Pamiętaj, że jestem przy Tobie, jestem w Twoim sercu i zawsze tam będę, dopóki będziesz o mnie pamiętał...
T: Nigdy o Tobie nie zapomnę, kocham Cię - szepnąłem w stronę widma, po czym zrobiłem z dłoni serduszko. [T.I] odwzajemniła gest po czym zniknęła.
Nigdy więcej już jej nie widziałem, ale w trudnych momentach czułem ten sam lekki powiew wiatru, tak jak wtedy. Wiedziałem, że [T.I] daje mi znak, że jest obok mnie. Może pomyślicie, że zwariowałem, ale tak właśnie jest. Wiem, że nie odeszła. Na zawsze będziemy razem...

 

Co sądzicie? Podoba wam się?
Zostawcie po sobie komentarz <3
Następny imagin będzie z Louisem, a potem mam zamiar dodać z Niallem ^^

13 komentarzy:

  1. wiedziałam, że mi się spodoba! cudowne! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. smutne :( ale coz, takie jest zycie (: czekam na Lou i mam nadzieje, ze pojawi sie szybko x http://ifindyourlips.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. spisałaś sie na medal :D
    ale błagam! więcej happy-endów ;*
    czekam na kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś niesamowita ! Masz wielki talent ! Twoje minaginy są nieziemskie <3 :)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne. Tylko szkoda ze takie smutne zakonczenie.Masz naprawde talent. Zastanow sie nad pisaniem powiesci albo krotkich opowiadan w przyszlosci :)

    OdpowiedzUsuń
  6. zaraz się popłaczę! :c aż mnie coś od środka zżera, strasznie smutne :c ale szczerze to pasuje mi do dzisiejszego nastroju :') Ten imagin jest piękny, masz talent! pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny! Pod koniec się popłakałam! :D Piszesz super imaginy!

    OdpowiedzUsuń
  8. Super, miałam łzy w oczach jak to czytałam ..<333

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny najlepszy imagin jaki czytałam a było ich mnóstwo

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże rycze jak opentana

    OdpowiedzUsuń