sobota, 12 stycznia 2013

Louis ;D


Hej, dziękuję wszystkim za miłe słowa. Ostatnio popłakałam się ze szczęścia. Strasznie mi miło, że podobają wam się moje imaginy i mam nadzieję, że ten także przypadnie wam do gustu. Liczę, że zostawicie komentarz <33

DZIŚ URODZINY MALIKA - JEZU, ON MA JUŻ 20 LAT ;( A MIELI BYĆ ZAWSZE "FOREVER YOUNG" ohhh, chłopcy za szybko dorastają -,- jednakże, HAPPY BIRTHDAY MALIK ♥

JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANY/ INFORMOWANA O NOWYCH IMAGINACH, PISZ NA MOJEGO TWITTERA : [KLIK]

***

Stałam na dachu jakiegoś budynku. To właśnie w tym miejscu zawsze spotykałam się z Louisem. Panorama Londynu rozciągała się przede mną, a ja nie mogłam oderwać wzroku od tego pięknego i cudownego miasta. To właśnie tutaj poczułam, że żyję. Wcześniej mieszkałam w Polsce... Kocham moją ojczyznę, ale kojarzy mi się z samymi złymi sprawami i przykrościami. Najgorsze wspomnienie to chyba wypadek moich rodziców. Tak... moi rodzice nie żyją już od półtora roku. Po ich śmierci mieszkałam z babcią, jednak ona niedawno także umarła. Nie mogłam się z tym pogodzić, że troje najbliższych mi ludzi odeszło z tego świata. Niedługo po śmierci babci postanowiłam wyjechać do Londynu. Dostałam się tu na studia dziennikarskie. Wynajęłam małe mieszkanie, bo tak się składa, że odziedziczyłam po rodzicach i babci sporą sumę pieniędzy, z których opłacam studia i moje lokum. Niedawno znalazłam pracę i zarabiam na swoje utrzymanie. To właśnie w tym miejscu wszystko układa się w całość. To właśnie tu po przykrych doświadczeniach z przeszłości wraca moja radość z życia. Staram cieszyć się każdą przyjemnie przeżytą chwilą. Zakochałam się w tym mieście i w tych ludziach, którzy przyczynili się do odzyskania nadziei na lepsze jutro.
Rozmyślając o wszystkim, patrzyłam przed siebie nieprzytomnym wzrokiem. Ocknęłam się z rozmyślań i spojrzałam na zegarek, który wskazywał już godzinę 20;30... "Louis spóźnia się już 30 minut" - pomyślałam i westchnęłam cicho.
Tak się składa, że mój chłopak należy do jednego z najbardziej znanych boysbandów na świecie, który nosi nazwę "One Direction". Los sprawił, że poznaliśmy się przypadkowo na ulicy. Na początku niezbyt przypadliśmy sobie do gustu, lecz po kilku spotkaniach zaprzyjaźniliśmy się i dziś tworzymy szczęśliwą parę. Jestem dumna z Louisa, że pomimo przeciwności losu, które spotyka na swojej drodze, spełnia swoje marzenia. Śpiewa. Tak, ma niesamowity głos, który przyprawia mnie o gęsią skórkę. Zatraca się w tym co kocha. To właśnie ze śpiewania i z spotkań z fanami, których bardzo kocha i ceni, Louis czerpie radość i chęć do życia. Podziwiam go za to co osiągnął, i wspieram go w tym jak tylko mogę.
Z rozmyślań wyrwał mnie Louis, który zakradł się po cichu i stając za mną, objął mnie od tyłu.
L: Pięknie tu, prawda? - szepnął mi do ucha i pocałował mnie w policzek.
J: Dlaczego się spóźniłeś? - odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam w jego niebieskie tęczówki.
L: Przepraszam, ale wywiad nam się trochę przedłużył i jechali za mną paparazzi - posmutniał - przecież wiesz, że nie chcę aby paparazzi uprzykrzali Ci życie skarbie. Wybaczysz mi? - spojrzał na mnie błagalnie, robiąc minę smutnego szczeniaczka.
Zaśmiałam się. Kiwnęłam głową na znak, że nie gniewam się na niego i połączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Czułam, jak Louis obejmuje mnie mocniej w talii i maksymalnie przyciąga do siebie, likwidując jakąkolwiek przestrzeń pomiędzy nami. Ja zaś wplotłam palce w jego włosy i pogłębiłam pocałunek. Wiem, że uwielbiał gdy tak robię. Po krótkiej chwili zobaczyliśmy blask flesza i usłyszeliśmy śmiech fotografa. Louis szybko mnie od siebie odsunął, zasłaniając mnie swoim ciałem, aby fotograf nie widział mojej twarzy. Czułam, jak jego ciało drży ze złości.
L: Jak, do jasnej cholery, mnie tu znalazłeś? - krzyknął w stronę fotografa - Czy ja naprawdę nie mogę mieć już trochę prywatności? Nienawidzę takich ludzi jak wy. - zezłościł się nadal krzycząc.
F: Wiesz, taka nasza praca - mężczyzna zaśmiał się perfidnie i zrobił kolejnych parę zdjęć.
Louis rzucił się na niego, szarpiąc go i wyzywając. Nałożyłam kaptur i podbiegłam szybko do mojego chłopaka, chwytając go za rękę i powiedziałam do niego szeptem:
J: Louis, kochanie nie warto. Uspokój się. - poklepałam go po ramieniu - chodź, idziemy... szybko - wzmocniłam uścisk naszych rąk i pobiegliśmy z Louisem do jego samochodu. Chłopak ruszył z piskiem opon i pędził w stronę mieszkania chłopaków, w którym wszyscy mieszkali. Dotarliśmy po 10 minutach. Weszliśmy do domu, po czym Louis mocno zatrzasnął za sobą drzwi. Odetchnęliśmy z ulgą, ale czułam, że Louis nadal jest zły. Ściągnęłam bluzę i trampki, podeszłam do chłopaka i objęłam go w pasie, pytając:
J: Louis, wszystko w porządku? Nie przejmuj się. Wszystko jakoś się poukłada - spojrzałam w jego oczy i przejechałam opuszkami palców po jego policzku.
L: Oni nie dadzą Ci teraz żyć, a to wszystko przeze mnie - Louis unikał mojego wzroku.
J: Jakoś to będzie, chodź. Zapomnijmy na chwilę o tej sprawie, i cieszmy się wspólnym wieczorem - chwyciłam go za rękę i udaliśmy się do pokoju Louisa. Gdy przechodziliśmy przez salon, rzuciłam chłopakom krótkie cześć. Widzieli po mojej minie, że potem z nimi porozmawiam, i że Louis jest zły. Kiwnęli głowami na znak, że rozumieją, a ja z pasiastym udaliśmy się do jego sypialni. Louis opadł na łóżko, ściągając koszulkę. Dobrze wiedział, że widok jego nagiego torsu przyprawia mnie o zawroty głowy. Zaśmiał się cicho na widok mojej rozmarzonej miny i gestem ręki poprosił, żebym położyła się obok niego. Pospiesznie zrobiłam to, o co mnie przed chwilką poprosił. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchiwałam się w jego bicie serca. Uwielbiałam ten odgłos, wiedziałam, że jego serduszko należy tylko do mnie. Mimowolnie się uśmiechnęłam i przymknęłam powieki. Po chwili usłyszałam głos Lousiego :
L: Kochanie, śpisz? - gładził dłonią moje włosy.
J: Nie, no skąd - podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam w jego oczy. Utonęłam. Westchnęłam cicho, splatając moją dłoń z jego.
L: Coś się stało? - szarpnął lekko dłonią tak, że teraz leżałam na nim.
J: Wszystko w porządku. Zastanawiam się tylko... - zacięłam się.
L: Tak? - ośmielił mnie.
J: Zastanawiam się tylko, dlaczego ktoś tak idealny jak ty, zakochał się w takiej normalnej dziewczynie jak ja - uniosłam lekko kąciki ust i spojrzałam z ciekawością na Louisa, oczekując jego odpowiedzi.
L: Tłumaczyłem Ci to już wiele razy. Wcale nie jesteś "normalna". Jesteś wręcz wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Jesteś piękna, skromna, mądra i zabawna. Jednym słowem, jesteś dla mnie idealna kochanie - połączył nasze usta w namiętnym i czułym pocałunku. Nasze języki tańczyły wolny taniec, a nasze dłonie wędrowały po naszych ciałach. I w tym właśnie momencie, zaburczało mi w brzuchu. Tak, mało dziś jadłam... Louis odsunął się lekko ode mnie i uniósł jedną brew.
J: Wiesz, jakoś nie miałam dziś apetytu i mało zjadłam - zawstydziłam się.
L: Ostatnio w ogóle mało jesz - zaśmiał się i niespodziewanie wziął mnie na ręce.
J: LOUIS ! AAAA, oszalałeś? - zaczęłam się śmiać - umiem sama chodzić! - cmoknęłam go w nos i oplotłam rękoma jego szyję.
L: Nie marudź - zaniósł mnie do kuchni i posadził na krześle. - na co masz ochotę księżniczko?
J: Oh, przestań. Rumienie się - na policzkach zakwitły różowe plamy.
L: Kocham jak się rumienisz - posłał mi buziaka, ale nie dał za wygraną - a więc? - otworzył lodówkę i spojrzał na mnie.
J: Skoro nie odpuścisz, to niech będą naleśniki - westchnęłam i zaczęłam pomagać Louisowi.
Po chwili w całym domu pachniało naleśnikami. Usłyszeliśmy jak chłopacy śmieją się w salonie, i po chwili Niall wpadł do kuchni.
N: Mmmmmmmmm, co tu tak pięknie pachnie? - oblizał wargi i popatrzył na nas.
L: Nic, co mógłbyś zjeść - pasiasty zaczął się śmiać.
J: Louis, oh daj spokój. Robię naleśniki, może masz ochotę? - spojrzałam na Nialla i uśmiechnęłam się.
N: Ja zawsze - wyszczerzył zęby i poszedł do salonu wraz z Louisem.
Postanowiłam, że skoro robię sobie kolację, to reszcie także zrobię. Po piętnastu minutach weszłam do salonu z pełną tacą, na której znajdował się talerz z naleśnikami, dżem, nutella i miska świeżych owoców. Postawiłam to na stole i wszyscy zaczęliśmy pałaszować. Gdy skończyliśmy, usiadłam na kanapie pomiędzy Stylesem a Tomlinsonem, i wtuliłam się w mojego chłopaka.
Z: Hej, no to skoro siedzimy tu wszyscy, to może coś oglądniemy? Co wy na to? - Zayn popatrzył na wszystkich.
W: Tak, jasne. Dlaczego nie - odpowiedzieliśmy chórem i rozłożyliśmy się wygodnie na kanapie. Wzięłam koc, i okryłam mnie, Harrego i Louisiego. Film się zaczął. Niall przyszedł z popcornem i usiadł na fotelu, poprzednio gasząc światło. W połowie filmu zaczęłam zasypiać. Położyłam się na kolanach Louiego i odpłynęłam.

Obudziłam się rano w sypialni Lou. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 8 rano. Obróciłam się w stronę Louisa i uśmiechnęłam się na jego widok. Wyglądał tak słodko i niewinnie kiedy spał. Musnęłam ustami leciutko jego policzek i wstałam z łóżka. Dopiero teraz zorientowałam się, że jestem w samej bieliźnie. "Ah ten Louis, ja sobie z nim pogadam" - pomyślałam i zachichotałam. Zarzuciłam na siebie koszulkę mojego chłopaka i udałam się do łazienki. Umyłam twarz i zęby, włosy zaczesałam w wysokiego kucyka i założyłam Louisa spodnie od dresu. Były 'odrobinę' za duże, ale nie miałam zamiaru paradować w majtkach po mieszkaniu 5 zboczeńców, nie żebym ich obrażała, ale czasem potrafią być naprawdę nieprzewidywalni. Po porannej toalecie postanowiłam zrobić śniadanie, dlatego pomaszerowałam do kuchni. Zrobiłam jajecznicę i grzanki. Ustawiłam to wszystko na stole i poszłam obudzić chłopaków. Po 20 minutach wszyscy byli na dole i zajadali się śniadaniem. Za ten czas, gdy chłopcy pałaszowali, ja udałam się po poranną gazetę. Usiadłam w salonie i spojrzałam na stronę główną. Wytrzeszczyłam oczy gdy zobaczyłam nagłówek : "NOWA ZDOBYCZ LOUISA TOMLINSONA? NAJSTARSZY CZŁONEK ZESPOŁU NIE JEST JUŻ SINGLEM? FANKI SĄ ZROZPACZONE" a pod nagłówkiem znajdowało się zdjęcie moje i Louisa, podczas wczorajszego namiętnego pocałunku.
J: Fuck, Lou miał rację... teraz nie dadzą mi życia - szepnęłam do siebie i poczułam jak moje oczy wypełniają się łzami. Rzuciłam gazetę na stolik i pobiegłam do sypialni Louisiego. Ubrałam szybko swoje ciuchy, ubrałam swoją bluzę z kapturem, który szczelnie nałożyłam na moją głowę. Pożyczyłam sobie okulary Louisa i wybiegłam z domu bez żadnego słowa. Chłopcy nie wiedzieli o co chodzi. Biegłam ile sił w nogach. Nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje, nie interesowało mnie to. Chciałam jak najszybciej być w domu. Dotarłam po 10 minutach szybkiego biegu. Wpadłam do mieszkania i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Ściągnęłam bluzę i pobiegłam zaciągnąć żaluzje w każdym oknie. Gdy zasłaniałam już ostatnie okno zauważyłam, że grupa fotografów zgromadziła się przed moim domem. Miałam szczęście, że nie zauważyli mnie w oknie. Zasłoniłam je szybko i pobiegłam do pokoju. Opadłam na łóżko i zaczęłam płakać jak małe dziecko. Nie umiałam pohamować łez. Usłyszałam, że mój telefon dzwoni. Spojrzałam na wyświetlacz - "Lou ;*"... Wyciszyłam telefon, nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, dlatego wzięłam książkę i zaczęłam czytać. Wcale nie skupiałam się na słowach zawartych w lekturze, gdyż w mojej głowie ciągle kłębiły się myśli z wczorajszego i dzisiejszego wydarzenia. Nienawidziłam być obiektem jakiś rozmów... a co dopiero być na okładkach wszystkich gazet i aby moje zdjęcia z Lou krążyły po internecie. Byłam strasznie cięta i wrażliwa gdy ktoś o mnie mówił, plotkował czy oceniał mnie. Wiedziałam, że nic już z tym nie mogę zrobić. Zmęczona ciągłym wypłakiwaniem oczu w poduszkę, zasnęłam. Obudziłam się wieczorem, o godzinie 19. Pomimo tego, że spałam ponad 7 godzin i tak czułam się zmęczona, a moje powieki sprawiały wrażenie strasznie ciężkich. Wygramoliłam się z łóżka i udałam się do kuchni. Nalałam sobie zimnej wody i wzięłam tabletkę przeciwbólową, ponieważ strasznie bolała mnie głowa. Zarzuciłam na siebie sweterek i wróciłam do swojego pokoju. Wzięłam telefon i zobaczyłam 13 wiadomości i 27 nieodebranych połączeń. Wszystkie były od chłopaków, najwięcej oczywiście od Louisa. Nadal jednak nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Rzuciłam telefon na łóżko i usiadłam przy biurku, włączając komputer. Sprawdziłam fb - na szczęście nie było żadnych newsów i plotek o moim związku z Louisem. Następnie sprawdziłam pocztę - tam także cisza. Teraz czas na najgorsze. Weszłam na twittera i tak jak się obawiałam, głównym tematem był temat LOUISA I MNIE. "Będę silna" - powiedziałam sobie i sprawdziłam interakcje. Do moich oczu napłynęły łzy, gdy czytałam wiadomości od fanek: "Nie zasługujesz na Lou"... "Zostaw go w spokoju, on jest nasz" ... "Zastaw go, bo pożałujesz że się urodziłaś"... Wszystkie wiadomości były tego typu. Napisałam tylko "przepraszam wszystkich, że przez ten miesiąc byłam szczęśliwa. Zawsze znajdą się osoby, które będą chciałby wszystko zniszczyć" po czym zamknęłam laptopa.... Ponownie zaczęłam płakać. Usłyszałam, jak ktoś dobija się do drzwi. "tylko nie to" - wyjąkałam.
Li: [T.I] otwórz, wiem że tam jesteś! - wrzeszczał chłopak. Nie miałam wyjścia, poszłam mu otworzyć. Rzuciłam mu krótkie cześć i szybko zamknęłam za nim drzwi.
Li: Weź dziewczyno nie strasz nas tak. Nie odbierasz telefonów, nie dajesz znaku życia i jeszcze ta gazeta u nas na stole. - wyrzucił szybko z siebie - Louis odchodzi od zmysłów, zamknął się z pokoju i nie chce z nami rozmawiać. Sądzi, że to wszystko przez niego. Lokers próbował z nim porozmawiać ale nic z tego. Boi się o Ciebie, zresztą nie tylko on, wszyscy się boimy - przytulił mnie mocno do siebie.
J: Zrozum, ja nienawidzę być w centrum uwagi. Do tego jeszcze te wszystkie komentarze od fanek, nie daje rady... - zaczęłam płakać, mocząc jego koszulkę.
Li: Słuchaj, to dotyczy nas wszystkich, dlatego nie zostawimy Cię z tym samą. Nie martw się, wszystko będzie dobrze - pogłaskał mnie po włosach i cmoknął w czoło. "Kochany Daddy" - pomyślałam i lekko uniosłam kąciki ust.
Li: Uzgodniliśmy z chłopakami, że na razie zamieszkasz u nas... dopóki ta sprawa nie ucichnie. Boimy się o Ciebie gdy siedzisz tu sama i nie dajesz znaku życia. Dlatego pakuj się, i zaraz jedziemy do nas.
J: Nie chce wam robić kłopotu, przeze mnie tracicie fanów. Nie mogę...
Li: Bez gadania marudo - przerwał mi i zaśmiał się - daję Ci 10 minut - puścił do mnie oko, a ja poszłam spakować najpotrzebniejsze rzeczy.
Wpadłam do pokoju, wzięłam niewielką walizkę i spakowałam do niej kolejno :  spodnie, koszulki, bluzki, bieliznę, kosmetyczkę, laptopa i wszystko co było mi potrzebne. Po 15 minutach stałam już w salonie gotowa do wyjścia. Ponownie nałożyłam na siebie szeroką, czarną bluzę i okulary. Gdy Liam mnie zobaczył powiedział:
Li: Spóźniona, będzie kara - wyszczerzył się, wziął do ręki walizkę i objął mnie lekko ramieniem. Czując, że nie chcę się ruszyć dodał spokojnie - Ej, wszystko okej. Kazałem rozejść się tym fotografom grożąc, że zadzwonię na policje. Droga czysta.
J: Dziękuję - szepnęłam, jednakże wiedziałam że Ci cali paparazzi gdzieś tam się czają. Liam wyszedł już z domu zanosząc moją walizkę do bagażnika. Ja zamknęłam dom i pobiegłam szybko do samochodu. Daddy ruszył i po 10 minutach byliśmy u chłopaków. Gdy tylko weszłam do mieszkania, trójka chłopaków rzuciła się na mnie, "miażdżąc" mi wnętrzności.
Z: Jezu, [T.I] nie strasz tak nigdy więcej...
H: Martwiliśmy się, chcesz nas przyprawić o zawał serca...
N: No w końcu.... odchodziliśmy już od zmysłów...
J: Chłopaki, uspokójcie się... Wszystko ok, jestem tylko lekko przewrażliwiona na punkcie krytyki wobec mnie... No... wiecie o co mi chodzi - wydusiłam z siebie, i wszyscy udaliśmy się do salonu. Zakładałam, że Louis jest w swoim pokoju.
Li: Może pójdziesz do Louisa co? Wiesz, nie chce z nami rozmawiać i martwi się o Ciebie. Nie wie, że sprowadziliśmy Cię tu - powiedział do mnie Daddy i pchnął mnie lekko w stronę schodów.
J: Tak, już do niego idę - zaczęłam wchodzić na piętro. W połowie schodów odwróciłam się i powiedziałam do chłopaków - dziękuję, że mogę tu zostać.
H: Sama przyjemność - poruszał brwiami.
J: Brakowało mi Ciebie zboczuszku - rzuciłam w jego stronę i pobiegłam do pokoju Lou. Zatrzymałam się przed jego drzwiami, wzięłam głęboki oddech i zapukałam. Odpowiedziała mi cisza. Powtórzyłam czynność, po czym rozległ się głos Louisiego:
L: Mówiłem, że nie chce mi się gadać, zostawcie mnie - wydarł się zza drzwi.
J: Skoro tak, to nie będę Ci przeszkadzać - powiedziałam, lekko się uśmiechając.
Louis słysząc mój głos, rzucił się otworzyć drzwi i mocno mnie do siebie przytulił. Nie mogłam oddychać, nie wiedziałam, że aż tak się o mnie martwił.
L: Boże, [T.I] nie rób mi tak nigdy więcej... nie wiesz jak się martwiłem - postawił mnie na ziemi i namiętnie mnie pocałował. Całował mnie tak, jakby nie widział mnie miesiąc albo dłużej. Gdy w końcu przestał, spytałam:
J: Kochanie, nie widzieliśmy się tylko kilka godzin - zaśmiałam się i weszliśmy do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na łóżku obok Louisiego.
L: No tak, ale cholernie się martwiłem - uśmiechnął się słodko w moją stronę i pocałował mnie w czoło.
J: Nooo, teraz na jakiś czas, będziesz mnie miał przy sobie - odwzajemniłam uśmiech.
L: Jak to? - zdziwił się
J: Liam z chłopakami postanowili, że zamieszkam z Wami przez jakiś czas - westchnęłam - chyba nie masz nic przeciwko? - uniosłam brwi i parsknęłam śmiechem
L: No coś ty, nie wiem jak bardzo się cieszę - wrzasnął i ponownie zaczął mnie całować. Jego ręka powędrowała pod moją bluzkę.
J: Ej ej... - zaczęłam ale Louis mi przerwał.
L: Słuchaj kochanie, jest sprawa. - wstał z łóżka i zaczął krążyć po pokoju. Widać, że się denerwuje. Podeszłam do niego i chwyciłam go za rękę.
J: Loui, co się dzieje? - zapytałam zmartwiona.
Chłopak stanął na środku pokoju i jednym gestem przywołał mnie do siebie. Wziął głęboki oddech, i ku mojemu zdziwieniu, uklęknął przede mną i wyjął małe czerwone pudełeczko.
L: [T.I] kocham Cię najmocniej na świecie. To ty nadajesz mojemu życiu sens. Chcę spędzić z tobą całe życie, w przyszłości założyć rodzinę i mieć Cię przy sobie do końca życia. Jesteś moim małym skarbem. Nie obchodzi mnie opinia innych, jeżeli będą mieli coś przeciwko, odejdę z zespołu, dla mnie jesteś najważniejsza. Dlatego chciałem zapytać, czy zostaniesz moją żoną? - otworzył pudełeczko i moim oczom ukazał się śliczny złoty pierścionek.
J: Boże, Louis, tylko o tym marzę, kocham Cię najmocniej na  świecie - chłopak wstał i założył mi pierścionek na palec. Do moich oczy napłynęły łzy szczęścia i rzuciłam się na Louisa, mocno go przytulając i całując go namiętnie.
Z: Oooooo, gołąbeczki - Zayn zrobił nam zdjęcie. Nawet nie wiedziałam, że wszyscy nam się przyglądają. Byłam taka szczęśliwa.
H: Nareszcie ! - wrzasnął, podbiegł do mnie i Louiego i mocno nas przytulił. Zaczęłam się śmiać i przytuliłam każdego z chłopaków, dziękując im za tą wspaniałą przyjaźń, i że są ciągle ze mną. Chłopcy wyszli i zostawili nas samych. Louis wziął aparat, którym Zayn robił nam zdjęcia i zrzucił je na komputer. Wszedł na swojego twittera, załadował zdjęcie i podpisał "Na zawsze razem, kocham Cę najmocniej na świecie @nazwatwojegott". Już miał kliknąć "wyślij" gdy położyłam mu dłoń na ramieniu. Spojrzał na mnie i spytał:
L: Mogę?
J: Jasne kochanie - usiadłam mu na kolana i sama nacisnęłam wyślij.
L: Na zawsze razem, zobaczysz, wszystko będzie dobrze - pocałował mnie czule.
J: Wierzę Ci - odwzajemniłam pocałunek.

Od roku jestem nazywana panią Tomlinson. Louis jest cudownym mężem i niedługo będzie cudownym tatusiem. Za miesiąc na świat ma przyjść nasza malutka córeczka. Jesteśmy szczęśliwi i nie możemy doczekać się naszej małej pociechy. Fani zaakceptowali w końcu nasz związek i przeprosili mnie za wszystkie przykre słowa. Liam zaręczył się z Danielle i to właśnie oni będą rodzicami chrzestnymi naszego dziecka. Wszyscy tworzymy wielką, radosną i szczęśliwą rodzinę!


ugh, przepraszam za takie banalne zakończenie -,-
Jednak mam nadzieję, że spodoba wam się.
Czekam na komentarze <3
jutro pojawi się imagin z Niallerem :)

11 komentarzy:

  1. no normalnie coś niesamowitego!
    już to pisałam, ale znowu napisze TY MASZ TALENT!
    <3 czekam na kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejny! Priorytety. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. suuuper!!! <3 <3 nie mogę się doczekać z Niallem!

    OdpowiedzUsuń
  4. asagdjsbxugsjbxzihwsbzjnbskhdijewnsxz ! *.* x 100000

    Brak mi słów ! Na opisanie jaki ten imagin jest zajebisty ! Ach ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAa ♥ sdgjhsiufdhsivngjhefascjdvnsgdfkamcvzjkb cudowne <3 boże , tak mi sę przyjemnie czytało . nawet końcówka nie była taka straszna :* zapraszam do mnie : famous-vs-friend.blogspot.com ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiedziałam , że ty jesteś tak uzdolniona. Po prostu barak słów , wydaj książkę mała <33 ; *

    Sylwia M.

    OdpowiedzUsuń
  7. oooooooooooooooo jakie słodkie kocham to!!!!!


    JuliaxD

    OdpowiedzUsuń
  8. super zapraszam do mnie http://onedirectionforever.bloa.pl/2014/03/02/imagin-harry/ :)

    OdpowiedzUsuń
  9. super zapraszam do mnie http://onedirectionforever.bloa.pl/2014/03/02/imagin-harry/ :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Omg *-* czudowne <3. Pani Tomlinson

    OdpowiedzUsuń