czwartek, 3 stycznia 2013

together forever - LIAM (part 1)

HEJ <3 na początek, dziękuję za 211 wejść, co prawda nie ma 5 komentarzy pod poprzednim imaginem, ale co mi tam. Dziś dodaję pierwszą część imagina z Liamem, mam nadzieję, że wam się spodoba i chętnie wrócicie na mojego bloga!

Jeśli masz jakieś pytania, lub chcesz być informowany/informowana o nowych imaginach, napisz na mojego TWITTERA : [KLIK]

***


"Siedzę na ławce, którą sami zrobiliśmy... To właśnie w tym miejscu, pod tym drzewem i na tej ławeczce...To tu dawniej potrafiliśmy spędzić cały dzień gadając o wszystkim i o niczym. Teraz wyjechałeś. Liam, zostawiłeś mnie. Nie wiem czy pamiętasz, ale nasza przyjaźń miała trwać na zawsze i jeszcze dłużej. Bez Ciebie czuję się zagubiona, pusta w środku. Nigdy za nikim tak bardzo nie tęskniłam, tak jak teraz tęsknię za tobą. Nie radzę sobie. Potrzebuję Cię... Liam, wróć! ... Niedługo święta, pierwszy raz spędzę je bez Ciebie. Pamiętam, gdy po kolacji wigilijnej otwieraliśmy okna naszych pokoi (które znajdują się naprzeciwko siebie) i zdawaliśmy sobie relacje z wcześniej przeżytej chwili. Chciałabym znów poczuć, że jesteś obok i wspierasz mnie w trudnych dla mnie chwilach. Niestety, muszę pogodzić się, że tamte chwile już nie wrócą. Przecież ja mam 18 lat, a ty 19... Co ja sobie wyobrażam? Że znów będziemy dziećmi, będziemy rozmawiać i bawić się tak jak dawniej? Jestem głupia, muszę o Tobie zapomnieć, tak jak ty zapomniałeś o mnie Payne."
Skończyłam pisać. Schowałam kartkę w kopercie, którą zaś schowałam do kieszeni mojego płaszcza. Wstałam z "naszej" (myśląc naszej, mam na myśli mnie i Liama) ławki i postanowiłam udać się do domu. Doszłam po 15 minutach. Była godzina 18. Od razu udałam się do swojego pokoju. Przebrałam się w ciepły dres, a kopertę z "listem" schowałam pod łóżkiem w mojej "sekretnej skrzyneczce". Opadłam bezsilna na krzesło, sprawdzając twittera. Nic się nie zmieniło odkąd sprawdzałam go rano. Chciałam wejść na profil Liama, ale nie miałam siły. Znając siebie, rozpłakałabym się na sam widok jego zdjęcia. Jestem w strasznej formie psychicznej. Włączyłam sobie jakąś piosenkę i położyłam się do łóżka. Nie minęło 10 minut, a ja pogrążyłam się w krainie snów.

Obudziłam się wczesnym rankiem, kiedy wszyscy jeszcze spali. Nie chcąc ich budzić, zaliczyłam poranną toaletę i wróciłam do swojego pokoju. Otworzyłam laptopa i sprawdziłam kolejno : skrzynka pocztowa, facebook, twitter. Wchodząc na to ostatnie, zauważyłam wpis Liama sprzed 15 minut: "TAK! W końcu przerwa, wracamy do domu"... Patrzyłam na te słowa, a do oczu od razu napłynęły mi łzy. Nie chcę się z nim spotkać... Nie dam rady. Nie mogłam usiedzieć w domu, dlatego postanowiłam wyjść do parku. Wzięłam pieniądze, telefon i klucze. Ubrałam się ciepło po czym wyszłam z domu. Przede mną rozciągał się widok zaśnieżonego i w połowie uśpionego jeszcze miasta. Londyn jest cudowny - pomyślałam i ruszyłam w drogę.  Szłam przed siebie, zmierzając do wyznaczonego przez siebie celu. W końcu doszłam. Mój żołądek przypomniał mi, że nie jadłam dziś śniadania. Nie zastanawiając się ani chwili, ruszyłam do przytulnej kawiarenki znajdującej się na rogu. Zamówiłam sobie rogala z czekoladą i kawę. Siedziałam, delektując się powoli moim posiłkiem. W głowie miałam milion myśli...A mianowicie "Liam wracający do domu" - tak, przyznam się. Bardzo za nim tęsknię, i pragnę znów wtulić się w niego tak jak dawniej. Ale za razem jestem na niego wściekła. Przecież zostawił mnie i wyjechał bez żadnego słowa... nawet się nie pożegnał. Jeśli pojawi się w domu i będzie chciał się ze mną spotkać, co ja mu wtedy powiem?... Skończyłam jeść, dopiłam kawę, zapłaciłam i opuściłam to przytulne miejsce. Pospacerowałam jeszcze trochę. Zmarzłam, dlatego ruszyłam z powrotem do domu. Dotarłam. Telefon wskazywał godzinę 10.30. Założyłam, że moi domownicy już nie śpią. Weszłam do domu i przywitałam się ze wszystkimi.
M: Hej córcia. Jak tam? Kiedy wstałaś? Mamy dla Ciebie dobrą wiadomość - mama zawołała z kuchni.
J: Hej, cześć. Co, jaką? - powiedziałam obojętnym tonem, wchodząc do pomieszczenia, w którym znajdowała się mama.
M: Przyjechał Liam, przed chwilą widziałam, jak wchodził do domu - powiedziała radośnie moja rodzicielka.
J: A co to niby za dobra wiadomość? Nie chce go widzieć. Potraktuję go tak samo, jak on potraktował mnie... gdy wyjechał bez pożegnania. - odpowiedziałam mamie ozięble i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam gitarę, usiadłam na parapecie i zaczęłam grać. Sama nawet nie wiem co, po prostu muzyka płynęła mi z serca. Była wolna i smutna. W pełni oddawała to, jak się teraz czuję. Z oczu poleciały mi łzy. Odłożyłam gitarę i rzuciłam się na łóżko. Ból przeszywał moje ciało. Nie panowałam nad swoimi emocjami. Otworzyłam moje pudełko, które znajduje się pod moim posłaniem. Szybko znalazłam to, czego potrzebowałam. "Witaj moja droga przyjaciółko" - powiedziałam do siebie po czym wyciągnęłam ze skrzyneczki małą, srebrną żyletkę. Byłam w rozsypce. Uznałam, że ból fizyczny jest o wiele lepszy od bólu psychicznego... Przyłożyłam żyletkę do skóry na nadgarstku i pociągnęłam. W tym samym momencie usłyszałam krzyk:
L: Co ty wyprawiasz?
Uśmiechnęłam się na dźwięk tak dobrze znanego mi głosu. Niestety robiłam się słaba, czułam, jak ciepła ciecz spływa po mojej ręce lądując na podłodze...


PODOBA SIĘ WAM IMAGIN?
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA ;)
KOCHAM WAS <3


3 komentarze:

  1. podoba?! jest normalnie nie normalny!
    niesamowity! cudowny! nieziemski!
    czemu jesteś w tym taka najlepsza?! :D
    błaaaaaaagam! ja chce kolejną część, bo sie nie doczekam! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. jezu , przecież on jest boski *____* kiedy dalej , kiedy dalej <3 ?

    OdpowiedzUsuń
  3. matkoo <3 kocham twoje imaginy!!!

    OdpowiedzUsuń